Półwysep słońca
Śniadanie zjedliśmy z Marcinem w eleganckiej jadalni Gościńca Zamkowego. Stojący tuż obok antyczny zegar z równie dystyngowanym tykaniem odliczał czas do naszego wyjazdu do Jarosławca, a raczej, jak się popularnie mówi, Półwyspu Słońca ? turystycznego nieba nadmorskiego z ogromną ilością charakteru i 7-kilometrowym odcinkiem złocistej plaży.
Będąc już wcześniej w Mielnie i Darłowie, ochoczo pojechaliśmy do Jarosławca, przypuszczając, że również tam będzie się nam podobać. Przez większą część podróży Marcin próbował nauczyć mnie, jak prawidłowo wymówić nazwę miasta. Niestety obaj polegliśmy z kretesem.
Po spróbowaniu tak pysznej gamy dań rybnych podczas pobytu w Polsce wydawało się najbardziej odpowiednie, żeby dowiedzieć się więcej o przemyśle zapewniającym wyżywienie krajowi, więc wyruszyliśmy do starej chatki rybackiej, która została przekształcona przez Leszka w muzeum rybołówstwa, gdzie on osobiście oprowadza gości. Muzeum narodziło się z pasji jednego człowieka do zbierania starych przyrządów rybackich, by obecnie stać się interaktywną przestrzenią, w której każdy może w pełni poznać tajniki tego przemysłu. Jest to zarówno platforma edukacyjna, jak i zapewniająca rozrywkę atrakcja turystyczna. Spędziliśmy coś około godziny osobiście doświadczając wystaw interaktywnych, czytając książki oraz (a jakżeby inaczej) pozując obok naturalnych rozmiarów statui rybaka.
Bursztynek, bursztynek...
Jarosławiec ma wyjątkowy talent do obalania popularnego założenia, które od dłuższego czasu nękało branżę turystyczną, że muzea są nudne. Byliśmy zafascynowani każdą wystawą w muzeum rybołówstwa i podobnie zainteresowało nas Muzeum Bursztynu, które było następnym celem podróży, który mieliśmy odwiedzić w ten wspaniały czwartkowy poranek w Jarosławcu.
Ponad 40 milionów lat temu, obszar obecnie pokryty Morzem Bałtyckim był stałym lądem o nazwie Fenoskandia. W wyniku dużej aktywności wulkanicznej na kontynencie, drzewa rosnące na terenie Fenoskandii produkowały ogromne ilości żywicy. Przez miliony lat żywica skamieniała i obecnie pod postacią bursztynu jest noszona jako biżuteria wokół naszych szyi i na palcach ? wydaje się to niesamowite.
Muzeum Bursztynu zostało wybudowane tak, by przypominać krajobraz prymitywnego lasu, gdzie powstawała żywica. Na samym środku pokoju, przez który przechodzą turyści zwiedzający muzeum, stoi ogromne drzewo. Na około ustawione są szklane gabloty prezentujące różne próbki bursztynu. Znajduje się tam nawet drugi co do wielkości kawałek bursztynu w Polsce o oszałamiającej wadze 2906 g. Z lasu turyści udają się do odtworzonej kopalni bursztynu, by poznać różne metody wydobywania surowca. Nie miałem pojęcia, że na tych terenach wydobywa się bursztyn, ale doszedłem do momentu w tej podróży, w którym przestałem być zaskoczony nowymi odkryciami na temat tego fascynującego kraju jakim jest Polska.
Panorama Morska - strefa wypoczynku
Pozostając w tematyce, udaliśmy się na malowniczą plażę, gdzie w praktyce mogliśmy sprawdzić swoje umiejętności przesiewania bursztynu. Rytmicznie, tak jak antyczny zegar, Morze Bałtyckie wyrzuca na brzeg ogromne ilości bursztynu na polskie nabrzeże. Zakłada się, że w lasach Fenoskandii mogło powstać około 100 tys. ton bursztynu. Razem z Marcinem opuściliśmy oszałamiającą plażę w Jarosławcu z zaledwie 5 gramami tego cennego surowca, jak i z rękoma ubrudzonymi piachem.
Nasz czas w Jarosławcu upływał nieubłaganie, więc udaliśmy się do Health Resort & Medical Spa – Panorama Morska na długo wyczekiwany odpoczynek. A przynajmniej tak nam się wydawało, dopóki nie odkryliśmy, że w hotelu znajduję się również park wodny, wyposażony w dzikie rzeki, zjeżdżalnie i luksusowy kompleks wellness.
Nie traciliśmy ani chwili, żeby się zmoczyć i od razu wskoczyliśmy do jacuzzi, czekając, aż zakończą się zajęcia z wodnego aerobiku. W aquaparku znajdują się zarówno baseny wewnątrz, jak i na zewnątrz budynku, ale jako że z Marcinem jesteśmy dużymi wymoczkami, nie wyszliśmy na dwór. Niczym dzieciom w sklepie z cukierkami, nasze oczy rozszerzyły się na widok 4 jacuzzi oraz saun tak ogromnych, jak kawalerka. Pobyt w wellness był tym, czego dokładnie potrzebowaliśmy.
W ofercie hotelu znajdują się również zabiegi rehabilitacyjne, kosmetyczne, fryzjerskie, masaże oraz siłownia. Jestem pewien, że będziemy mieli zapewnione zajęcie z Marcinem do samego wyjazdu.
Powrót na zachód
Pisząc ostatni akapit siedzę na werandzie naszego domku, wsłuchując się w ciężkie krople deszczu uderzające w dach nade mną. Jutro wracamy do cywilizacji! Dowiedz się, co czeka nas w drodze powrotnej do Szczecina, czytając bloga i oglądając film.